„Pułapka gazowa” ‒ ograniczenie rozwoju sektora gazu ziemnego w Niemczech
#Niemcy #energetyka #gazziemny #wodór #OZE
Niemieckie elektrownie na gaz ziemny odpowiadają obecnie tylko za ok. 1/3 emisji CO2 w porównaniu z elektrowniami na węgiel brunatny o tej samej mocy, ale nadal przewaga ta jest niwelowana przez niekontrolowaną emisję metanu przy wydobyciu i transporcie gazu ziemnego.
Zdecydowana przewaga gazu ziemnego nad węglem związana jest jednak z innym aspektem. Ponieważ nowoczesne elektrownie na gaz ziemny mogą być alternatywnie zasilane wodorem, dlatego oferują opcję przejścia na to źródło energii, gdy tylko dostępna będzie wystarczająca ilość zielonego wodoru, tj. produkowanego z energii wiatrowej lub słonecznej. Mimo to niemiecki rząd zakomunikował (3.11.2021), że wstrzymuje nowe projekty w infrastrukturę gazu ziemnego i zapowiada odejście od tego surowca najpóźniej do 2035 r., ponieważ coraz bardziej poważna wydaje się tzw. „pułapka gazowa” po opóźniającym się wycofywaniu z węgla.
Obecnie jednak kwestię stabilizacji całego systemu komplikują dwie zasadnicze okoliczności: zbyt wolne zdaniem publicystów wdrażanie odnawialnych źródeł energii (OZE) oraz specyfika tego procesu, czyli niestabilność źródeł energii opartych na słońcu i wietrze, które uwarunkowane są doraźnymi zmianami stanów pogody. Jednocześnie skala wspomagających system elektrowni pompowo-szczytowych jest zbyt mała, aby uzupełniać braki energii w czasie obniżeń krytycznych systemu (wahania popytu na bufory w trybie pełnego obciążenia w RFN sięgały ok. 80 GW).
Zagrożenie kryzysami pogłębia również przewidziana likwidacja elektrowni atomowych i węglowych. Według przedstawicieli Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu (BDI) i Boston Consulting Group (BCG), biorąc pod uwagę powyższe zagrożenia dla stabilności systemu elektroenergetycznego w RFN, jedyną racjonalną koncepcją jest zdecydowana i szybka rozbudowa co najmniej 43 GW netto ulokowanych w nowoczesnych elektrowniach gazowych do 2030 r. Zdaniem ekspertów z BDI i BCG zdecydowana rozbudowa sektora gazu ziemnego musi być równa alternatywnej mocy zainstalowanej w 43 reaktorach jądrowych lub 43 dużych blokach elektrowni węglowych. Obecnie jednak przyrost nowych inwestycji w elektrownie gazowe jest znacznie niższy, co wynika z opublikowanych niedawno badań pilotażowych Niemieckiej Agencji Energii. Wskazują one, że poczynione kroki świadczą o inwestycjach rzędu 15 dodatkowych GW, zaś wobec braku zachęt inwestycyjnych nawet ta wartość staje pod znakiem zapytania.
Dostawcy energii nie widzą niebezpieczeństwa wpadnięcia Niemiec w „pułapkę na gaz ziemny”. Wręcz przeciwnie, według nich „elektrownie gazowe nie są technologią bez wyjścia” – zdaniem Erika Zindela, eksperta firmy Siemens, nie ma szczególnych technicznych problemów w kwestii modernizacji elektrowni gazowych, ponieważ koszt tego typu zmian jest wyceniany obecnie na ok. 5% całkowitych wartości inwestycji. Inni eksperci jednocześnie podkreślają, że „zielony” wodór pojawi się w masowym użyciu dopiero po 2030 r., tak więc gaz ziemny przez długi czas będzie musiał być „pomostem” na drodze do neutralności klimatycznej, „nawet jeśli wielu obrońców klimatu nie lubi tego słuchać”. (WO)
10 listopada 2021