Były szef niemieckiej dyplomacji ostro o Ameryce Trumpa
#Fischer #Trump #Macron #europejskiezbrojenia
Bardzo ostre słowa pod adresem obecnej administracji amerykańskiej skierował Joschka Fischer, szef niemieckiej dyplomacji w latach 1998-2005. Kiedyś czołowy polityk partii Zielonych w wywiadzie dla dpa dowodzi, że Stany Zjednoczone znajdują się na drodze od demokracji do autokracji. „To nadal jest demokracja, ale demokracja na pograniczu, czyli w okresie przejściowym do oligarchii” − twierdzi Fischer. Zastanawia się, dlaczego Amerykanie nie dostrzegli jeszcze tego, że rozpoczęli proces samozniszczenia. Obserwowanie tego procesu jest dla 76-letniego dzisiaj polityka niemieckiego niezwykle bolesne, bo Stany Zjednoczone zawsze stanowiły rdzeń Zachodu, były „gwarantem idei demokratycznej”. Stawia więc jednoznaczną tezę: „Mój świat właśnie się rozpada”.
Przypomnijmy, Fischer swoją aktywność polityczną rozpoczął w okresie rewolty ‘68, uczestnicząc w antyamerykańskich i antyestablishmentowych protestach, które ogarnęły wówczas Europę Zachodnią. Będąc jednak szefem niemieckiej dyplomacji w rządzie koalicji SPD-Sojusz 90/Zieloni, starał się łagodzić napięcia na linii Berlin-Waszyngton, wywołane sprzeciwem kanclerza Gerharda Schrödera wobec planów prezydenta George’a W. Busha przeprowadzenia zbrojnej interwencji w Iraku.
Dzisiaj były niemiecki minister spraw zagranicznych nie poprzestał na ostrych słowach pod adresem USA, ale krytycznie odniósł się również do taktyki stosowanej wobec Donalda Trumpa przez niektórych liderów europejskich. Zarówno prezydent Francji Emmanuel Macron, brytyjski premier Keir Starmer, jak i Mark Rutte, sekretarz generalny NATO, spotkali się ostatnio z amerykańskim prezydentem „w demonstracyjnie przyjazny sposób”, czasami obsypując go też komplementami. „Myślę, że jest to samooszukiwanie się”. Pochlebstwami wiele się nie osiągnie. Sugeruje, aby stawić czoła Trumpowi z pewnością siebie. „Trump myśli w kategoriach władzy i ego. Schlebianie mu odnosi się tylko do kategorii ego. To się nie uda” − twierdzi Fischer. „Trump nie jest idiotą. On dokładnie wie, co robi. Wie też, czy ktoś nie próbuje mu czegoś sprzedać”.
Wpisując się w obecny europejski trend, przekonuje, że Europa musi się stać potęgą militarną, bo takim liderom jak Trump czy Putin można zaimponować tylko siłą. Dodaje, że zbrojenia powinny mieć charakter europejski, a nie narodowy. „Jako Niemcy, Francja czy Polska oddzielnie nie mamy żadnej perspektywy. Jesteśmy na to za mali. Tylko razem coś osiągniemy”. Decydującą rolę w tym procesie − mówi Fischer − odgrywają Niemcy i dlatego kibicuje tworzonej koalicji CDU/CSU-SPD, mimo że − jak przyznaje − na nią nie głosował. „Ale nie ma alternatywy” – konkluduje niegdyś najbardziej charyzmatyczny polityk niemiecki. (J. Kiwerska)