Bodo Ramelow podsumowuje swoją drugą kadencję premiera Turyngii
#Turyngia #Ramelow #Lewica #AfD #Landtag
Bodo Ramelow to polityk z Turyngii cieszący się rozpoznawalnością w całych Niemczech. Od 2014 r. sprawuje – z krótką przerwą – urząd premiera tego kraju związkowego. Warto przy tym podkreślić, że jest jedynym członkiem Lewicy (Die Linke) stojącym na czele rządu krajowego. Według najnowszych sondaży jest najlepiej ocenianym turyńskim politykiem. 52% respondentów badania z czerwca br. bardzo dobrze lub dobrze ocenia jego pracę, 40% to oceny złe lub bardzo złe. Kolejny w rankingu Mario Voigt, przywódca chadeckiej opozycji w Landtagu cieszy się 23% pozytywnych ocen uczestników ankiety przy 37% ocen krytycznych; działania niesławnego Björna Höckego, szefa krajowych struktur AfD, uznanej w Turyngii za stronnictwo ekstremistyczne, pozytywnie oceniło 21% respondentów, negatywnie aż 64%. Porównanie tych wyników wydawać się może zaskakujące, tym bardziej że Ramelow stoi na czele rządu mniejszościowego (Lewica-SPD-Zieloni), a AfD w rankingach przed zaplanowanymi na wrzesień br. wyborami krajowymi utrzymuje w sondażach najwyższe poparcie (według czerwcowego badania Intranet 28%). Należy zauważyć, że popularność w wymiarze krajowym nie stała się dla Ramelowa bramą do grupy najpopularniejszych polityków w skali ogólnoniemieckiej, co udało się innym premierom.
W obliczu zbliżającego się końca kadencji parlamentu krajowego, ale również wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego, polityk ten dokonuje podsumowań, które prezentuje opinii publicznej za pośrednictwem mediów, między innymi osobistej strony internetowej. Szczególną uwagę zwraca tekst „Najpierw Turyngia!” z „dziennika” online premiera. Ramelow uznaje, że partie koalicji federalnej, ale też jego własne ugrupowanie, wyszły z wyborów europejskich poważnie poturbowane, a cała Europa skręca w prawo. Populistom udało się upowszechnić obraz Unii jako biurokratycznego molocha. Niezauważone pozostają korzyści z członkostwa pojawiające się w różnych obszarach życia. Niemieccy chadecy wybory wykorzystali do mobilizacji przeciw aktualnej koalicji w Bundestagu, a populiści do propagowania idei „Europy ojczyzn”. Ramelow w swym tekście stawia za wzór Polskę jako państwo, które „powstrzymało od wewnątrz niszczenie demokracji”. W dalszej części tekstu premier skupia się na sprawach turyńskich.
Zauważa, że przyszłość będzie nie mniejszym wyzwaniem niż czas po zjednoczeniu, ale sytuacja jest obecnie stabilniejsza. Zwraca uwagę, że wzrost produktywności jest o 2,5% wyższy niż średnia federalna, a podmioty gospodarcze segmentu MŚP mogą pochwalić się produktywnością wyższą niż średnia wschodnioniemiecka, największe z nich niż średnia ogólnoniemiecka. Również poziom edukacji jest powodem do dumy – wraz z Bawarią i Saksonią Turyngia przoduje w Niemczech w tym obszarze. Bolączką kraju związkowego pozostają niskie uposażenia i wysokie obciążenie pracą. Turyńscy pracobiorcy spędzają w miejscach pracy 30 minut tygodniowo więcej niż ich odpowiednicy na zachodzie Niemiec, ale zarabiają o 600 euro mniej niż średnia ogólnokrajowa.
Zdaniem Ramelowa turyńscy wyborcy nie zawracają uwagi przede wszystkim na partyjne barwy, a głównie na zdolność rozwiązywania problemów. Rządy mniejszościowe zmuszają polityków do większej elastyczności i działań koncyliacyjnych. Taki układ tworzy przestrzeń współdziałania wszystkich sił politycznych w Landtagu. Premier podkreśla swoją odpowiedzialność za rządy w trudnych czasach pandemii, napływu imigrantów i kryzysu energetycznego, uznając równocześnie, że utrzymał kraj na właściwym kursie, prowadząc rozważną politykę.
Ramelow rozprawia się również z poglądem jakoby w 2019 i 2020 r. nie chciał pożegnać się ze stanowiskiem i de facto był nominatem ówczesnej kanclerz federalnej. W jego opinii za brak wcześniejszych wyborów odpowiada turyńska chadecja.
Według aktualnych sondaży przed wyborami krajowymi w Turyngii Lewica, po niedawnym rozłamie w partii, może liczyć na zaledwie 12,7% głosów (4. miejsce w rankingu) i 12 mandatów w 88-osobowym parlamencie. (M. Wiliński)